Aktualności

ks. Krzysztof Fejkiel

Skąd róż w Wielkim Poście? - Niedziela Laetare

Aktualności

Wielki Post ma swój kolor: fiolet. To barwa ciszy i skupienia, pokuty i czuwania. Tygodnie pełne umiaru, wyciszenia, pewnej surowości. A jednak, w czwartą niedzielę, Kościół w tkaninę Wielkiego Postu wplata nić jaśniejszą — różową. Skąd ta zmiana?

To Niedziela Laetare – niedziela „radujcie się”. W samym sercu postu otwiera się przed nami perspektywa zbliżającej się Paschy. Różowy ornat nie jest więc przerwaniem drogi, ale znakiem jej kierunku. To kolor świtu, chwili, gdy noc nie jest już ciemna, ale jeszcze nie jest dniem — tak wygląda dusza, która zaufała, choć jeszcze nie widzi. Tradycja stosowania tej barwy sięga przynajmniej XIII wieku - Papież Innocenty III pisał już wtedy o złagodzeniu surowości pokuty.

Liturgia tej niedzieli przypomina nam, że chrześcijańskie oczekiwanie nie jest ciężarem, ale nadzieją. Dlatego też Msza tego dnia dopuszcza pewne wyjątki: można ozdobić ołtarz kwiatami, grać na organach nie tylko dla podtrzymania śpiewu, a kapłan może założyć różowy ornat. Mimo że kolor ten bywa pomijany, dokumenty liturgiczne wyraźnie go dopuszczają jako znak radości pośród drogi pokuty. Dawne źródła nazywają go rosaceus – różany. Barwa ta łączy ogień miłości z jasnością światła — to miłość dojrzewająca w trudzie.

Róż nie przekreśla fioletu, ale go dopełnia. Pokazuje, że wierność w codziennym trudzie przynosi radość. W połowie wielkopostnej wędrówki ten kolor mówi jedno: zobacz, jeszcze nie jesteś u celu — ale jesteś coraz bliżej. I może właśnie dlatego to róż, a nie biel, zapowiada zmartwychwstanie? Wciąż pokutujemy, ale już z twarzą zwróconą ku światłu.